
Nie pamiętam dlaczego, w pewną sierpniową sobotę, upiekłam właśnie to ciasto z przepisu zapisanego nieznanym mi pismem, na pożółkłej kartce znalezionej w kuchennej szufladzie. Podejrzewam, że skłoniło mnie do tego ostatnie zdanie, które brzmiało ,,Jeszcze gorące ciasto posypać cukrem pudrem”. Tak myślę, że to dlatego…
Najprostsze na świecie, ucierane ciasto, gdzie miarą jego składników (obecnych w każdej lodówce) jest szklanka. Nieskomplikowane, świetne na co dzień, na podwieczorek, zamiast sklepowych ciastek.
Składniki:
(szklanka o pojemności 250 ml.)
- 3 szklanki mąki pszennej (użyłam tortowej)
- 1/2 szklanki oleju (rzepakowy, słonecznikowy) lub 15 dag masła
- 2 jajka
- 1/2 do 1 szklanki cukru
- 1 szklanka śmietany (12%-18%)
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- ekstrakt cytrynowy lub pomarańczowy (ja użyłam łyżeczke pasty waniliowej)
- ok. 1 kg śliwek
Jaja z cukrem ubić na jasną, puszysta masę.
Ciągle ubijając na wolnych obrotach, dolewać stopniowo olej (lub stopione, przestudzone masło).
Do osobnego naczynia przesiać mąkę, dodać do niej proszek do pieczenia i wymieszać.
Do jajek z tłuszczem dodać aromat i ciągle mieszając (na tym etapie jeśli dotąd używaliście końcówki do ubijania, warto ją zmienić na tzw. mieszadło) naprzemiennie, stopniowo śmietanę i mąkę. Na koniec dodać resztę mąki (śmietana skończy się szybciej).
Formę do pieczenia posmarować w kilku miejscach masłem i rozłożyć wyłożyć papierem do pieczenia (dzięki masłu, papier będzie lepiej przylegał do formy).
Śliwki umyć, pozbawić pestek, przekroić każda na pół.
Ciasto wylać do formy, poukładać na nim połówki śliwek, środkami do góry.
Piec ok. 45-50 min. w temp. 175 stopni Celsjusza.
,,Jeszcze gorące ciasto, posypać cukrem pudrem”…

Smacznego sezony śliwkowego, wykorzystajcie go dobrze…
