Maja wróciła ostatnio ze szkoły. Z uwagą, na niemieckim otrzymaną. Nie żeby pierwszą, bo incydenty już ze dwa były, standardowe takie, że przeszkadzała czy przezywała. Ale ta ostatnia wygrała. I kiedy ją czytałam jej trzęsła się broda od płaczu, a mi ze śmiechu…
Bo oczywiście jeść na lekcji się nie powinno. Od tego są przerwy, ale ten wyraz ,,biszkopty”… No rozłożył mnie na łopatki. Nie tylko mnie, na facebooku wygrał komentarz ,,no jak Ciasteczkolandia to przecież nie będzie golonki jadła na lekcji tylko ciasteczka” a na instagramie ,,dobrze, że nie makrelę”.
I choć tymi schrupany na lekcji poczęstował ją kolega, tak mi do głowy wpadło, ze dawno biszkoptów dzieciom nie piekłam…Więc gdyby ktoś na przepis reflektował to poniżej podaję. Pracy z nimi tyle co nic, a wiem, że one z jajek tych od kur co je za płotem widzę, z cukrem brzozowym, bez oleju, syropu glukozowo- fruktozowego, spulchniaczy i barwników (po co oni je tam ładują i jakim cudem ,,pozytywną opinie instytutu Matki I Dziecka” dostają to ja nie wiem…)
Warto dodać, że te są bardzie miękkie, puchate, nie tak zbite i suche jak te ze sklepu.
Jeśli pieczecie ja dla jednego dziecka, wystarczy upiec je z połowy składników.
Jeśli komuś zależy by wyglądały jak sklepowe, to zamiast łyżeczką, szpryca cukierniczą porcje na blachę nakładać, albo w foremce/ na macie do makaroników piec polecam, ja nie widziałam ku temu powodu.
Składniki:
- 4 jajka (używam ekologicznych)
- 100 g mąki pszennej tortowej
- 50 g mąki ziemniaczanej (lub skrobi kukurydzianej)
- 5 łyżek cukru (u mnie ksylitol)
Oddzielić białka od żółtek.
Białka ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodać cukier i chwilę miksować.
Miksując na najniższych obrotach miksera dodawać po kolei żółtka.
Przesiać obie mąki i delikatnie wmieszać szpatułką do masy, tak by składniki się połączyły.
Duże blachy wyłożyć papierem do pieczenia.
Nakładać łyżeczką do herbaty (kopiasta jeśli chcemy biszkopty wielkości tych sklepowych) porcje ciasta, spłaszczając je łyżka delikatnie, pamiętając o zachowaniu niewielkich odstępów.
Piec w piekarniku nagrzany do 175ºC (termoobieg jeśli pieczemy dwie blachy na raz) przez ok. 10 min.
Przełożyć na metalowa kratkę, żeby przestygły.
Ciasta wystarczy na 3-4 blachy ( w zależności od odstępów)
Comments 1
Author
gin86 rok temu
O mamuniu, aż się w głos roześmiałam 🙂
W Danii można jeść na lekcji, pod warunkiem, że się głośno nie mlaszcze 😉
Gość: [czasami 83] 109.95.232.* rok temu
A jakiegoś proszku do pieczenia się tam nie daje? Jestem na początku przygody z pieczeniem – stad moje pytanie…tylko serniki na zimno robiłam bez proszku do pieczenia
Aga Sz. rok temu
czasami 83 _ Nie, proszek nie jest potrzebny, ubite białka powodują, że ciasteczka urosną. Pozdrawiam i samych słodkich sukcesów życzę 😉
gin86 – ha, ha Maja raczej nie mlaskała, ale nie wykluczone, chrupały za głośno 😉 Pozdrawiam!
Gość: [strasznie smaczne] *.dynamic.chello.pl 6 miesięcy temu
Uśmiałam się 😀 Chętnie skorzystam z twojego przepisu i upiekę dla mojego smyka.