Oglądając program ,,Kuchnia Billa”, z którego to pochodzi ten przepis, w pamięci utkwił mi nie tyle sam chlebek (który mimo egzotycznie brzmiącej nazwy jest po prostu rodzajem kokosowego ciasta),a sielankowa scena, w której Bill, jak na idealnego męża przystało, piecze go na śniadanie swojej żonie i zanosi jej do łóżka. Zejdźmy jednak na ziemię. Z uporem maniaka sama ambitnie starłam orzech kokosowy na tarce o drobnych oczkach (później doczytałam, że mogłam to zrobić na grubych z mniejszym wysiłkiem…). Chlebek jest smaczny i wilgotny. Denerwować może jednak fakt, że się kruszy, ale to chyba urok ciast w duża ilością kokosu w składzie. Niestety, mimo obietnic autora, po domu nie unosił się zapach kokosa, a szkoda. Myślę, że ciekawie może smakować opiekany następnego dnia w tosterze, jednak tej wersji nie zdążyłam przetestować… Fajna sprawa na śniadanko, szczególnie, jeśli namówicie kogoś, by go dla Was upiekł i dostarczył do łóżka wraz ze szklaneczka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy…
Składniki:
- 2 ½ szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szklanka brązowego cukru
- łyżeczka cynamonu
- orzech kokosowy starty na tarce z grubymi oczkami lub 150 g wiórków kokosowych
- 300 ml mleka
- 2 jajka
- 75 g masła
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
Źródło przepisu: Bill Granger