Po sukcesie książki ,,Śnieżna Siostra” (pisałam o niej tutaj: klik ), duet Maja Lunde i Lisy Aisato postanowiły ponownie połączyć swoje literacko -ilustratorskie siły i powitać wiosnę nową książkę pt. ,,Strażniczka Słońca”. Podobnie jak jej poprzedniczka, tak i ta, wydana została (absolutnie przepięknie dodam) nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Maja Lunde zaprasza nas tym razem, do świata dziewczynki w którym z nieznanych początkowo przyczyn, zabrakło słońca, a co za tym idzie również roślin, pożywienia i radości życia. Wychowywana przez dziadka Lilia, dzięki swojej ciekawości życia i odwadze, trafia do ukrytej za lasem słonecznej doliny, gdzie spotyka chłopca z którym się zaprzyjaźnia, a z czasem odkrywa wraz z nim sekret, który wyjaśnia przyczynę braku słońca.
Książka opowiada o wartości przyrody, ukazuję jej potęgę i uzmysławia jak bardzo jesteśmy od niej zależni. W baśniowy, momentami mroczny i przygnębiający sposób, przedstawia świat na skraju zagłady (wizja apokalipsy należy zresztą do ulubionych tematów twórczości M. Lunde).
,,Strażniczki Słońca” przypomina glebę po zimie. Czytając można poczuć zapach chłodnej, nieprzyjemnie wilgotnej ziemi, ale kolejne jej strony niosą za sobą obietnicę promieni słońca, budzącej się do życia przyrody, śpiewu ptaków, soczystych kolorów, smaków.
Lektura ta to wartościowa opowieść o głębokim, psychologicznym wręcz przesłaniu. Pełna bólu związanego z samotnością, brakiem okazywania uczuć, jest także lekcją, do czego doprowadzić może ludzki gniew, rozpacz i potrzeba zemsty. Opowiada również o pięknie przyjaźni, wybaczeniu i o tym, jak ważna w życiu jest walka o własne marzenia.
Mimo, iż opowieść kończy się dla bohaterki dobrze, nie jest to lektura lekka, dlatego między innymi, skierowana jest dla dzieci powyżej dziewiątego roku życia. Myślę, że jest to minimalny wiek, od którego czytelnik będzie w stanie ją zrozumieć, przeżyć i docenić.
Moja Małgosia, choć jak widać zaintrygowana ilustracjami, na jej lekturę jeszcze trochę poczeka…
Miłej lektury