Kochani dziś w roli głównej keks. Ciasto, które z powodu bogactwa bakalii, które zawiera często tradycyjnie pieczone jest z okazji Świąt Bożego Narodzenia. U mnie nigdy nie gościło na świątecznym stole i zdecydowanie zaliczam je do prostych, codziennych ciast, pieczonych bez okazji. Do keksów najczęściej dodaje się te przerażająco odblaskowe czerwone, zielone i pomarańczowe kandyzowane owoce napchane chemią. Na szczęście można sobie rodzaj bakalii dobrać samemu i upiec zdrowszą wersję, do czego zachęcam…
Składniki:
- 150 g masła
- 6 łyżek cukru pudru
- 5 jajek
- 1,5 szklanki (o pojemności 250 ml) mąki tortowej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- ok. 100-200 g bakalii (u mnie rodzynki, suszone wiśnie, orzechy włosie i skórka pomarańczowa z syropu)
- szczypta soli
Masło utrzeć z cukrem, dodać po jednym żółtku, a następnie dosypać bakalie.
Białka ubić z solą. Stopniowo i delikatnie wmieszać w masę.
Przełożyć do keksówki (o wymiarach ok. 23 x 9 cm) wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. przez ok. 50-60 min. (uważając, żeby nie przesuszyć, tylko do suchego patyczka).
Upieczony, wyjąć z piekarnika, przestudzić.
Warto polukrować lukrem z cukru pudru i odrobiny soku z cytryny.
Przepis znalazłam na Instagramie u Agnieszki tutaj (klik)
Pamiętajcie o nim, gdy będziecie potrzebowali czegoś prostego do popołudniowej herbaty
Smacznego!