Czas płynie jak szalony, mam wrażenie, że wczoraj biegałyśmy z Mają po łące zrywając rumianek, z którego potem zrobiłam syrop (przepis obiecuję podać latem), a już po jesiennych spacerach zaparzam dzbanki gorącego z niego naparu z dodatkiem cytryny i miodu. Dzisiejszy wpis sponsoruje literka R jak rumianek, a właściwie K jak Kamill, bo to z tą marką, na dniach zorganizuję …