Kraina Mlekiem i Miłością płynąca…

Aga Ciasteczkolandia DZIECI 0 Comments

 

 

Dziś o niezwykłym projekcie będzie ale, że kwestia dotyczy karmienia piersią opowiem może najpierw jak to wyglądało u nas…

W oczach wielu nie jestem pewnie super – hiper dzielną eko mamą, bo każde z moich dzieci przyszło na świat poprzez cesarskie cięcie (na życzenie o zgrozo). Nie używałam wielorazowych pieluch, nie prałam ubranek w orzechach, nie nosiłam ich w chustach (na bank bym pochrzaniła to wiązanie i skończyło by się katastrofą). Pierwszą córeczkę zdarzało mi się karmić zupkami ze słoiczka i chcą dobrze szczepiłam ją na co tylko się dało. Ale karmiłam piersią. Cała trójkę. Każde prawie rok.

I pamiętam doskonale ten dyskomfort przy pierwszych ich przystawianiach do piersi, ten ból kiedy podczas karmienia macica boleśnie się obkurczała. I tą tablice na ścianie w pokoju szpitalnym z wypunktowanymi pozytywami karmienia piersią pamiętam, najbardziej pkt.9 ,,szybszy powrót do sylwetki sprzed ciąży” 😉 , co zresztą prawdą się być okazało. Te tysiące wkładek laktacyjnych, o których bym chyba doktorat mogła napisać też pamiętam. I te bluzki z ukrytymi nacięciami ułatwiającymi karmienie z sieciówki znanej, które mi życie ratowały. To że przez pierwsze miesiące byłam z dziećmi nierozłączna. Dwadzieścia cztery godziny na dobę. Non stop. Nie mogłam się w środku nocy obrócić na drugi bok, bo mąż poda butelkę. Musiałam być.

Pamiętam także doskonale jak kilkanaście dni po porodzie Antosia wylądowałam w szpitalu z kolką nerkową, odłączona od niego, nafaszerowana lekami i syn musiał przejść na żywienie sztuczne. Tą walkę potem ze łzami w oczach po nocach pamiętam, by zechciał do tej piersi wrócić, choć ta butelka tak bardzo mu się już zdążyła spodobać. I pomoc Roberta pamiętam tak dokładnie. To jego wsparcie bezcenne wtedy.

Ale mimo tych niełatwych początków, cały ten czas karmienia utkwiło mi w pamięci jako coś wyjątkowego, niezapomnianego. Czułam się potrzebna, niezastąpiona, mogłam dać im coś wyjątkowego. Karmienie było dla mnie też czymś bardzo wygodnym. Nie biegałam po nocy z butelkami, proszku po ciemku nie musiałam do wody z termosu wsypywać, nic podgrzewać, tylko dzidzie przytulić i już. Żadnego cudowania, wyparzania, butelek wybierania, debatowania nad wielkością dziurki w smoczku, dbania o to by ta puszka z mlekiem zawsze pełna była.

Można nie być fanem karmienia naturalnego, ale nikt nie podważy chyba tego, że pokarm mamy jest cudem natury. Czymś nie do podrobienia. Żadna fabryka, żadni naukowcy sowicie opłacani przez ogromne koncerny jak dotąd nie stworzyli czegoś co mogłoby tak naprawdę konkurować z mlekiem mamy. Moja przyjaciółka rodząc synów w Irlandii usłyszała od tamtejszej położnej ,,Piersią? Piersią karmią u nas tylko Polki” Smutne to trochę prawda?

Nie mniej daleka jestem od negowania, wytykania mam niekarmiących, bo różne są przecież sytuacje. Może któraś z nich nie ogrania samego aktu karmienia, tego, że ja ktoś ssie, może ta fizjologia, produkowanie przez nią mleka przerasta tak, jak mnie przerósł poród naturalny i wszystko co z nim związane? Tak przecież może być! Może mnie przerażał poród siłami natury, a inną mamę kwestia przystawiania do piersi. Może ktoś leki bierze i nie karmienie jest niemożliwe, może dziecko płacze w niebogłosy przy piersi, laktacja jest nie rozkręcona jeszcze, a nie nie ma kto jej wesprzeć w tych początkach trudnych…

I bez względu na to jak drażnią mnie zdania niektórych babć noworodków wygłaszane swoim córką ,,ja nie miałam pokarmu, to ty tez nie będziesz mieć”, ,,ono się nie najada”, ,,na noc daj mu flachę to się wyśpisz” albo jak irytuje najzwyklejsza wygoda w tej kwestii młodych mam (wyjść z domu mogę, tata nakarmi, mogę się wyspać i nosić normalne biustonosze i bluzki), to gryzę się w język, bo to nie moją sprawa. Nie moje ciało i nie moje dziecko. Bo kwestią najważniejszą w mojej ocenie jest tu jedna podstawowa rzecz: szacunek.

Jeśli jednak na drodze mojej staje projekt taki jak Kraina Mlekiem i Miłością płynąca, to z sił całych go wspieram.

To projekt fotograficzny (mogłyście o nim słyszeć w Dzień Dobry TVN, który jest jej patronem medialnym) skupiający fotografów z całej Polski, którzy na swoich zdjęciach uwieczniają karmiące naturalnie mamy. W przepiękny sposób potrafią oni uchwycić naturalną bliskość matki i dziecka i tym samym, swoimi zdjęciami przyczyniają się do propagowania karmienia naturalnego.

Sukces Krainy przeszedł najśmielsze oczekiwania założycielki (tak miło się składa mojej serdecznej koleżanki, dobrej, mądrej i niezwykle zdolnej) Agnieszki Dziduszkiewicz. Efektem ogromnego zainteresowania i poparcia tej inicjatywy było powstanie fundacji.

Co roku Kraina wydaje piękne kalendarze, których całkowity przychód przeznaczany jest na cele charytatywne. W ubiegłym roku pieniądze przekazano preadopcyjnemu ośrodkowi dla dzieci w Otwocku, w tym roku w całości zostaną one przekazane na rzecz Oddziału Wcześniaków i Patologii Noworodka w szpitalu św. Zofii w Warszawie.

Wspomnę też, bo to ważne, że kraina nie ma nic wspólnego z tzw.,, terrorem laktacyjnym”. Podobnie jak ja szanuje decyzję każdej kobiety w tej kwestii, chodzi tylko i wyłącznie o to, by wspierać mamy, które karmią i te, które karmić naturalnie planują. Poprzez fotografię, ale także wykłady, tworzenie w miejscach publicznych kącików do karmienia, pokazać jak piękną, wyjątkową i ważną rzeczą w życiu matki i dziecka może być karmienie naturalne.

Więcej o projekcie możecie przeczytać ( i zobaczyć m.in. które sławne mamy inicjatywę wspierają…) na stronie Krainy tutaj (klik)

 

Kalendarz, w tym roku z czarno-białymi zdjęciami, można potraktować zgodnie z przeznaczeniem, może pomagać nam planować dni, być ozdobą pomieszczenia, ale równie dobrze możemy go komuś podarować, potraktować po prostu jak cegiełkę na szczytny cel.

Do nabycia tutaj (klik).

Krainę można również wesprzeć poprzez zakup produktów stworzonych przez zaprzyjaźnione z krainą marki. Uszyte są one z materiału w charakterystyczne, niebieskie kwiatuszki znane z logo krainy.

Pierwsza z firm to Whisbear, znana zapewne części z Was z szumiących misiów. Specjalnie dla fundacji marka wypuściła edycję szumiących, niebieskich ptaszków. (klik)

Marka Titot przygotowała z kolei kolekcje krainowych papci ( dla dzieci i dla mam!) (klik)

Kupując któryś z wymienionych produktów ( możecie je zobaczyć także na zdjęciach poniżej), macie pewność, że część wartości ich zakupu zostanie przekazane na cele fundacji.

Pamiętajcie proszę o nich, szukając prezentu dla jakiegoś maluszka..

Ściskam Wam serdecznie, a każdej młodej i przyszłej mamię życzę wytrwałości, dobrych wyborów, celebrowania tych wyjątkowych chwil z maleństwem i szacunku ze strony otoczenia.

kraina mlekiem i miodem płynąca, ciasteczkolandia, karmienie piersią

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *