Są takie dni, kiedy człowiek potrzebuje intensywnego, czekoladowego ciasta. Sprawy nie załatwi wówczas lekki, puszysty, kakaowym biszkopt (choć ten z tego przepisu: (klik) jest wspaniały!), potrzebne jest takie, gdzie rolę główną gra dobra, gorzka, min. 70% czekolada, masło, cukier i kalorie. Na przykład brownie. I choć nasuwa się tu na myśl cytat ,,Gdy w grę wchodzi ciasto, ludzie tracą poczucie wstydu”, to myślę, że odrobinę gracji dodamy sobie krojąc je na na szesnaście malutkich, eleganckich kwadracików, a każdy uwieńczymy orzechem…
Składniki:
- 200 g masła
- 200 g czekolady deserowej ( u mnie 74%)
- 150 g cukru
- 3 duże jajka
- 3 kopiaste łyżki mąki tortowej
- kieliszek likieru orzechowego (u mnie Frangelico, można pominąć)
- 16 szt. orzechów pekan
Do rondelka wrzucić połamaną na kawałki czekoladę i masło. Rondelek umieścić nad garnkiem z gorącą wodą, tak by swym dnem nie dotykał wody i podgrzewać, mieszając od czasu do czasu, do momentu, aż powstanie jednolita czekoladowa, płynna masa.
Odstawić, by całość trochę przestygła.
Jajka ubić z cukrem, dodać likier orzechowy.
Stopniowo wmieszać rozpuszczoną czekoladę z masłem do masy jajecznej i wymieszać.
Dodać przesianą mąkę i całość delikatnie, najlepiej za pomocą szpatułki przemieszać, tak by mąka połączyła się z masą.
Ciasto wylać na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę o wymiarach 20 cm x 20cm i piec w temp. 200°C przez ok. 15 min. Ciasto po upieczeniu nie może być płynne, ale też nie wolno go przesuszyć.
ps. W przypadku brownie, nie sprawdzi się metoda sprawdzenia stanu upieczenia ciasta, poprzez wbicie w niego drewnianego patyczka.
Smacznego!